sobota, 6 października 2012

Rozdział piąty

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam otworzyć.
- Julia, dobrze, że jeszcze nie poszłaś - powiedział Niall, całując mnie w policzek.
- Co się stało? - zapytałam.
- Miałaś do mnie jakąś sprawę - zaśmiał się Blondyn.
- Ale powiedziałam, że możemy porozmawiać o tym w szkole.
- Wiesz, nie mogłem się doczekać i przyszedłem już.
- W takim razie wejdź do środka, przebiorę się i idziemy.
Niall wszedł do domu i usiadł na kanapie. Pobiegłam na górę, umyłam zęby, a włosy uczesałam w kucyk. Założyłam czarną tunikę, szare leginsy i białe skejty. Zeszłam na dół do Nialla.
- Więc - powiedział. - Co chciałaś mi powiedzieć?
- Co robisz za tydzień w poniedziałek?
- Nie mam jeszcze planów. A co? Chcesz gdzieś wyskoczyć?
- Tak, a mianowicie do Polski.
- Co?!
- Chcę Cię przedstawić moim znajomym z Polski. A w ogóle brat ma ślub w piątek za tydzień i nas zaprasza. A o ile się orientuję, to w ten piątek mamy zakończenie roku szkolnego.
- Tak, a i może taki wypad by nam dobrze zrobił. Ty serio chcesz mnie ze sobą zabrać?
- Tak, nawet mama mówiła, żebyśmy Cię wzięły. A Robert na prawdę chce Cię poznać. Proszę, zgódź się z nami pojechać.
- No dobrze. Ale teraz zbierajmy się do szkoły.
- Okey.
Wsiedliśmy do samochodu Nialla i pojechaliśmy w stronę szkoły. Gdy tylko weszliśmy do budynku, wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Już wiedziałam, o co się rozchodzi. O moją ciążę z Niallerem. Gdy chłopak zatrzymał się przy swojej szafce, ja poszłam w stronę swoijej, która znajdowała się za zakrętem. Nagle poczułam, jak ktoś na mnie wpada. Upadłam na ziemię i gdy tylko się pozbierałam, spojrzałam w górę. Byłam otoczona przez bandę chłopaków i.. jedną dziewczynę.
- Nie zbliżaj się do Nialla - powiedziała dziewczyna. - albo spotka Cię coś gorszego od upadku na podłogę. Zrozumiałaś?
Nie odpowiedziałam.
- Ej, co wy robicie?! - usłyszałam krzyk Nialla. - Zostawcie ją!
Nagle zobaczyłam, że chłopak idzie w moją stronę. Gdy tylko znalazł się przy mnie, mocno mnie do siebie przytulił. Banda zostawiła mnie w spokoju i wszyscy odeszli.
- Przepraszam, nie powinienem zostawiać Cię samej - zaczął Blondyn.
- Przestań - przerwałam mu. - To nie Twoja wina. A teraz chodźmy na lekcję, bo się spóźnimy.
- Okey.
Poszliśmy do klasy. Większość lekcji mieliśmy razem.
Tydzień minął nam dość szybko. W ostatni dzień szkoły dowiedziałam się czegoś szokującego.
- Dzień dobry - przywitał Niall moją mamę, gdy weszliśmy do domu.
- Cześć, Niall - ucieszyła się mama. - Nie widziałam Cię przez cały tydzień. Bałeś się, że coś Ci zrobię za to, że jesteś chłopakiem mojej córki? Nie, ja taka nie jestem.
- Nie, nie bałem się. Po prostu miałem dużo spraw na głowie.
- Mam nadzieję, że Julia powiedziała Ci o tym, że Robert chce Cię poznać?
- Tak, mówiła mi.
- A właśnie, Julio - zwróciła się do mnie. - Muszę Ci o czymś powiedzieć. Jesteś już dorosła i postanowiłam, że powinnaś mieć prawo do decydowania o takich rzeczach. Ja wracam do Polski. A ty wolisz zostać tutaj czy wrócić ze mną na stałe?
- Trudna decyzja - odpowiedziałam. - Wiesz, chciałabym pojechać z Tobą, ale mam Nialla i nie chcę go opuszczać.
- Czyli zostajesz?
- Czyli zostaję. Ale obiecuję, co miesiąc będę was odwiedzać.
Zaczęliśmy rozmawiać o różnych błahostkach. Zostały trzy dni do wyjazdu do Polski. Gdy skończyliśmy rozmowę z mamą, ja i Niall poszliśmy do mojego pokoju.
- Dobra, a teraz pakujemy Twoje walizki - oznajmił chłopak.
- Okey.
Zaczęliśmy przekopywać szafę. Pięć minut później Blondyn zapinał walizkę, która była wypchana po brzegi.
- Nie sądzisz, że trochę za dużo tego, jak na dwa tygodnie? - zapytał Niall.
- Uważaj, w Polsce nigdy nic nie wiadomo z pogodą - odpowiedziałam. - Rano jest słoneczko, a po południ może zacząć padać.
- No to lepiej dam do swojej walizki coś ciepłego. Co będzie jak Twoja mama wróci do Polski? - zmienił temat. - Wtedy będzie tutaj strasznie pusto.
- No to może przeprowadzisz się do mnie?

 ----------------------------

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie mam teraz czasu ani pomysłów na pisanie. Będę dodawać posty co jakiś czas, nie wiem co ile.
Rozdział dedykuję.. Dawidowi, który wspierał mnie w chwilach, gdy nie wiedziałam, co napisać. Dziękuję Ci za to bardzo ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz